Arequipa, czyli białe miasto. Znane ze swojej kolonialnej architektury (zbudowanej z wulkanicznej skały sillar), klasztoru Santa Catalina oraz Juanity (lodowej mumii inkaskiej dziewczynki, złożonej w ofierze na szczycie wulkanu Ampato). Spędziliśmy w tym mieście kilka dni, odpoczywając, planując wypad do kanionu Colca i zwiedzając. Poniżej subiektywna lista tego, co trzeba, a co można zobaczyć w Arequipie.

Klasztor Santa Catalina

Osobom zainteresowanym Peru tego zabytku nie trzeba przedstawiać. Klasztor założony w XVI wieku dla córek bogatych hiszpańskich rodzin. Miasto w mieście. To dziwne miejsce, bo z jednej strony zakonnice miały bardzo ograniczony kontakt ze światem, a z drugiej – do klasztoru przewoziły bogactwa (np. jadły z pięknej holenderskiej porcelany) i miały służące. Piękne miejsce, bardzo malownicze, o charakterystycznych bordowych i kobaltowych barwach. Wstęp jest stosunkowo drogi (40 soli + 10 soli przewodnik), ale być w Arequipie i nie zobaczyć Santa Cataliny to grzech 😉 . We wtorki i czwartki klasztor jest czynny do 20:00, więc można go zwiedzać po zmroku (polecamy zacząć zwiedzanie tuż przed zachodem słońca).

 

Juanita i Museo Santuarios Andinos

Juanita to inkaska dziewczynka, złożona przed wiekami w ofierze na Ambato, świętej górze Inków. Jej ciało doskonale zachowało się, ponieważ krótko po śmierci zostało skute lodem. Juanita została odnaleziona w 1995 roku, kiedy to erupcja jednego z wulkanów niedaleko Ambato „rozmroziła” szczyt tej góry. Juanita w chwili śmierci była jeszcze dzieckiem (12-14 lat). Nie była natomiast jedyną ofiarą składaną ku czci bogów-gór. Na terenie Peru, Chile i Ekwadoru znalezione jeszcze kilka podobnych „mumii”. Juanita, zwana też Inca Ice Maiden lub Lady of Ampato, jest lodową mumią (choć technicznie rzecz biorąc słowo mumia nie jest tu na miejscu) i można ją zobaczyć w Museo Santuarios Andinos (oddalonym o kilkadziesiąt metrów od Plaza de Armas). Zwiedzanie rozpoczyna się od obejrzenia półgodzinnego filmu o znalezieniu Juanity oraz o inkaskich wierzeniach. Następnie przewodnik oprowadza po niewielkim muzeum (skupiającym głównie przedmioty, które były częścią składanej ofiary). Wizytę kończy sala z Juanitą (w pomieszczeniu jest dość chłodno). Doświadczenie bardzo ciekawe i godne polecenia, aczkolwiek, w naszej opinii zbyt drogie (20 soli za osobę plus tip dla przewodnika; niestety nie można robić zdjęć).

Mundo Alpaca

Świat alpaki (wstęp darmowy). Nie do końca wiadomo, co to jest. Ni to muzeum, ni to warsztat, ni to sklep. Ale są alpaki i lamy! W zagrodzie możemy podziwiać kilka gatunków tych zwierząt. Obok jest wystawa maszyn, których używa się do obróbki wełny z alpaki oraz pokaz tradycyjnych technik tkackich. Jest też sklep, w którym ceny przypominają, że wyroby z alpaki to towar z wyższej półki.

Plaza de Armas, Katedra, Kościół la Compañía

Tętniące życiem serce miasta. Jeszcze do niedawna pełne ruchu ulicznego i nieodłącznie z nim związanego trąbienia, dziś jest w większości strefą pieszą. Nad Plaza de Armas góruje olbrzymia Katedra (można wejść na wieże), a wokół placu jest mnóstwo sklepów z pamiątkami, restauracji i agencji turystycznych. Chyba najlepiej plac wygląda z dachów otaczających go budynków. Zarówno Katedra jak i la Compania wydały nam się dość typowymi południowoamerykańskimi świątyniami, choć dziedziniec obok tego drugiego budynku był bardzo przyjemny.

Mercado San Camilo

Według niektórych to najciekawszy i najczystszy rynek w Peru. Są na nim standardowe działy – owoce, warzywa, ziemniaki, mięso, ale też żywe zwierzęta (głównie ptaki). Nam San Camilo wydał się dość typowym rynkiem, miejscem, które można, ale niekoniecznie trzeba zobaczyć. Choć jeśli ktoś lubi taki klimaty, to z pewnością warto.

Sillar

Sillar, czyli skała wulkaniczna, z której zbudowano Arequipę. To dobry budulec, bo nie dość, że jego porowata struktura zapewnia wentylację, to jeszcze znakomicie zachowuje się podczas trzęsień ziemi. Są trzy rodzaje sillar – biały, czarny i różowy. Podobno dzięki częstemu użyciu tego pierwszego, Arequipę nazwano białym miastem (choć spotkaliśmy się też z tezą, że nazwa ta była związana z dużą ilością białych mieszkańców). Budynki zbudowane z tego materiału można zobaczyć m.in. w dzielnicy San Lazaro.

Queso helado

Czyli typowy deser w Arequipie. Dosłownie tłumaczy się to jako lody serowe. Za kilka soli można spróbować tego smakołyku na Plaza de Armas. Lody mają śmietankowy smak (brak związku z serem 🙂 ) i są posypane cynamonem. Jako że jesteśmy fanami słodyczy to queso helado zjedliśmy ze smakiem. Natomiast według nas nie są to najlepsze lody na świecie, ani nawet w Arequipie.

Hatunpa, czyli peruwiańskie ziemniaki

Dobre miejsce na lunch lub na kolację, które my odwiedziliśmy zachęceni przez recenzje TripAdvisora i Lonely Planet. Kameralna i niedroga knajpa na Ugarte, praktycznie po sąsiedzku z Santa Catalina. W Peru podobno uprawia się 7000 rodzajów ziemniaków i co najmniej kilka z nich można zjeść w Hatunpie. Nie je się oczywiście samych ziemniaków 🙂 . Serwowane są m.in. z peruwiańskimi specjalnościami (alpaka, lomo saltado) lub z międzynarodowymi klasykami (kurczak, boef strogonoff).

Mirador Yanahuara

Czterdziestominutowy spacer z centrum. Spokojna dzielnica z punktem widokowym, z którego dobrze widać miasto. Kiedy przekracza się rzekę, pięknie widać wulkan El Misti. Można się wybrać, mając nadprogramowy czas.