Po dotarciu do argentyńskiego El Chaltén potrzebowaliśmy kilku dni leniuchowania. Kiedy już naładowaliśmy akumulatory, ruszyliśmy w góry. Zrobiliśmy w sumie trzy całodniowe treki i kilka wypadów na punkty widokowe wokół miasta. Plany były bardziej ambitne, ale pokrzyżowała je patagońska pogoda. Na szczęście na dwóch kluczowych wypadach, czyli pod Fitz Roy’a i pod Cerro Torre, było słonecznie i (momentami) prawie bezchmurnie.

W El Chaltén zaprzyjaźniliśmy się z polsko-hiszpańską parą – Kingą i Alberto, którzy w podróży są już czwarty rok (tęsknimy i pozdrawiamy!). Byli oni dla nas nie tylko wspaniałymi kompanami, ale również źródłem podróżniczych inspiracji i kompendium wiedzy praktycznej 🙂 .

Następnie udaliśmy się do El Calafate, z którego pojechaliśmy zobaczyć lodowiec Perito Moreno. Jest to jeden z największych i najszybciej poruszających się lodowców na świecie. Bardzo liczyliśmy na to, że zobaczymy ogromne lodowe płaty odrywające się od lodowca, ale niestety się nie udało. Mimo tego ogrom Perito Moreno mocno zapadł w naszej pamięci.

Zapraszamy do foto-relacji.