Singapur to dziwne miejsce. Nie pasujące do Azji. Do przesady zaplanowane i zaprojektowane. Z mnóstwem zakazów i nakazów, centrów handlowych, drogich hoteli i luksusowych marek. Kiedy byliśmy w Singapurze, nie do końca czuliśmy, że to prawdzie miasto. Mieliśmy poczucie, że jesteśmy ludzikami na perfekcyjnie zrobionej makiecie nowoczesnej, biznesowej dzielnicy. Ład, porządek i harmonia panowały nawet w Chinatown.

Ale Singapur to również miejsce bardzo ciekawe. Bo choć zaprojektowane, to w sposób przemyślany, wyważony i – mając w podświadomości wiele polskich urbanistycznych traum – perfekcyjny. Mimo, że miasto składa się ze stali, szkła i klimatyzacji, są w nim miejsca, którymi można się zachwycić. Dla mnie takim miejscem był park Gardens by the Bay, nad którym górują monumentalne, super-drzewa. Wielkie, pokryte roślinnością konstrukcje są przepięknie podświetlone po zachodzie słońca. Fantazja wśród drapaczy chmur.

Sztuka na ulicach Singapuru