Tak to w życiu jest, że każda bajka kiedyś się kończy. Nasza zakończyła się tuż przed Bożym Narodzeniem. Wylądowaliśmy na gdańskim lotnisku z postanowieniem, że tym razem to już naprawdę koniec… W podróży spędziliśmy 14 wspaniałych, niezapomnianych miesięcy. Zobaczyliśmy miejsca, o których nam się nie śniło, przeżyliśmy mnóstwo pięknych emocji, spotkaliśmy wielu ludzi, ale też lepiej poznaliśmy siebie. Wyszliśmy poza schemat, co przez długi czas wydawało się nierealne.
Tag: Pustynie
To był tak naprawdę główny cel wyjazdu do Maroko – zobaczyć Saharę. W Marrakeszu wypożyczyliśmy samochód i bez pośpiechu ruszyliśmy w kierunku piasków największej pustyni świata. Po drodze przejechaliśmy przez góry Atlas, zobaczyliśmy kilka ‘filmowych’ miejscówek i odwiedziliśmy dwa piękne wąwozy (Todra i Dades). W drodze powrotnej nieco zboczyliśmy z trasy i kilka dni spędziliśmy nad oceanem.
Z chłodnego boliwijskiego altiplano przenieśliśmy się do pustynnego San Pedro de Atacama. Trafiliśmy w sam środek chilijskiego lata i, niestety, sezonu turystycznego. Mimo że San Pedro to w zasadzie wioska, w której większość dróg jest gruntowa, to łatwo wyczuć, że Chile jest dużo bardziej „zachodnie” niż kraje, w których dotychczas byliśmy.
Doczekaliśmy się. Po kilkunastu niezbyt inspirujących dniach w Boliwii nareszcie nadszedł czas na Salar de Uyuni. Salar to ogromne (ponad 10 tysięcy kilometrów kwadratowych; największe na świecie) i bardzo płaskie (różnica wysokości to ok 41cm) solnisko, położone w sercu boliwijskiego altiplano.
Nazka początkowo nie była na liście naszych podróżniczych priorytetów w Peru. Zdecydowaliśmy się tam pojechać, a następnie polecieć awionetką nad słynnymi liniami, zachęceni rekomendacjami poznanego w Ekwadorze podróżnika. Nie żałujemy, bo linie Nazka, wraz ze swoim pustynnym otoczeniem i nadal nie do końca odkrytymi tajemnicami, zaczarowały nas totalnie. Częścią tej magii są dla nas historie, które nieodłącznie się z liniami wiążą.