Last Boarding Call

czyli Gosia i Mariusz w podróży dookoła świata

Kategoria: Foto-wpisy Page 2 of 3

Kambodża w kilku kadrach (cz. 1)

Kambodża to nasz ostatni przystanek w Azji Południowo-Wschodniej. Przez półtora dnia zwiedzaliśmy stolicę Phnom Penh (przez lokalesów wymawiane Pniom Peń 😉 ), kolejne dni to Siem Reap i Angkor Wat. Kraj wydał nam się trochę męczący – często czuliśmy się jak ludzie-bankomaty, bo natarczywość sprzedawców i tuk-tukarzy była jeszcze większa niż w Tajlandii czy Indonezji. Choć trudno się dziwić, skoro to jeden z najbiedniejszych krajów świata. Wydaje mi się, że byliśmy też w tym kraju zbyt krótko, by wydawać obiektywne sądy.

Zwiedzając Phnom Penh, można przenieść się w czasy świetności Kambodży (wystawa w Muzeum Narodowym odnosi się do czasów Angkor), ale też odkryć wstydliwe, ciemne karty jej historii (Muzeum w szkole Tuol Sleng, w którym w czasach Czerwonych Khmerów więziono i mordowano wrogów systemu).

Poniżej kilka zdjęć ze Phnom Penh; w kolejnym foto-wpisie zjawiskowy Angkor Wat.

Read More

Tajlandia. Koh Samui. Life is a beach.

Do Tajlandii wjechaliśmy od południa. Ominęliśmy słynny Phuket i jego okolice, kierując się na wyspy Zatoki Tajlandzkiej. Dlaczego tak? Pogoda zmotywowała tę decyzję. Lipiec to w Tajlandii już pora deszczowa. Jednak na wschodnim wybrzeżu Zatoki Tajlandzkiej panuje odmienny, lokalny mikroklimat i pogoda wciąż jest dobra. Pada sporadycznie, codziennie świeci słońce (choć nie non-stop), a wilgotność powietrza jest względnie niska (jak na warunki azjatyckie oczywiście). Tak przynajmniej mówił przewodnik. I rzeczywiście na wyspach było piękne lato, choć podobno na zachodnim wybrzeżu wcale w tym czasie nie było gorzej.

Read More

George Town. Malajskie położenie, angielska nazwa, chińska społeczność.

Kiedy po raz pierwszy spojrzałam na mapę Malezji, zdziwiła mnie obecność miasta o nazwie George Town. Bo jak to? George Town mogłoby być w Stanach (i jest!) lub Wielkiej Brytanii, ale w Malezji? Oczywiście krótka edukacja z historii Malezji, w której w XVIII i XIX wieku Brytyjczycy byli aż nadto obecni, wszystko wyjaśnia. Ale oprócz nazwy, w George Town ciekawy jest również przekrój społeczny. Penang, czyli wyspa, na której leży miasto, to jedyny malezyjski stan, w którym większość mieszkańców to Chińczycy.

Read More

Singapur – przystań nowoczesności

Singapur to dziwne miejsce. Nie pasujące do Azji. Do przesady zaplanowane i zaprojektowane. Z mnóstwem zakazów i nakazów, centrów handlowych, drogich hoteli i luksusowych marek. Kiedy byliśmy w Singapurze, nie do końca czuliśmy, że to prawdzie miasto. Mieliśmy poczucie, że jesteśmy ludzikami na perfekcyjnie zrobionej makiecie nowoczesnej, biznesowej dzielnicy. Ład, porządek i harmonia panowały nawet w Chinatown.

Read More

Gorączka Coober Pedy

Gdybyśmy mieli wybrać najbardziej nierealne miejsce, w którym dotychczas byliśmy, to byłoby to Coober Pedy. Miasteczko na środku niczego, w dwojaki sposób trawione gorączką. Pierwsza to gorączka opalowa, która od ponad wieku przyciąga poszukiwaczy kamieni, fortuny i szczęścia. Opale po raz pierwszy odkryto tu w 1915 i od tego czasu większość światowego wydobyci pochodziła właśnie z Coober Pedy.

Read More

Opera w Sydney w kilku kadrach

W Sydney byliśmy tylko chwilę. Wizyta w mieście była trochę szalona, bo jeszcze tego samego dnia byliśmy w Górach Błękitnych. Nie widzieliśmy dużo. Ale widzieliśmy Operę, która nas zaczarowała. A kiedy zaszło słońce, zrobiło się ciemno, a Sydney zamigotało milionem światem, było zjawiskowo.

Read More

Napier. Gdzie jesteś Wielki Gatsby?

Po kilkudniowym wypoczynku w Auckland (i po wypadzie do parku narodowego Tongariro, gdzie niestety cały czas padało…) postanowiliśmy pojechać do zatoki Hawke’s Bay. Miastem wypadowym do jej eksplorowania jest Napier. Pogoda jednak nie dopisała, znów prawie cały czas lało, więc wycieczki po okolicy zamieniliśmy na snucie się po Napier, picie wspaniałego lokalnego wina i delektowanie się tajską kuchnią. Napier intryguje swoją architekturą.

Read More

Dzienniki patagońskie (7) Punta Arenas

Po ponad miesiącu w Patagonii w końcu dotarliśmy do naszego ostatniego przystanku w tej pięknej krainie. Punta Arenas, mimo położenia na dalekim południu, jest największym patagońskim miastem w Chile. Luty to wciąż chilijskie kalendarzowe lato, ale w Punta Arenas było zimno, wietrznie i padało. Naszą główną motywację do zatrzymania się tu, był plan wizyty na wyspie Magdaleny i zobaczenia żyjącej na niej kolonii pingwinów.

Read More

Dzienniki patagońskie (6) Po argentyńskiej stronie mocy. El Chaltén i El Calafate.

Po dotarciu do argentyńskiego El Chaltén potrzebowaliśmy kilku dni leniuchowania. Kiedy już naładowaliśmy akumulatory, ruszyliśmy w góry. Zrobiliśmy w sumie trzy całodniowe treki i kilka wypadów na punkty widokowe wokół miasta. Plany były bardziej ambitne, ale pokrzyżowała je patagońska pogoda. Na szczęście na dwóch kluczowych wypadach, czyli pod Fitz Roy’a i pod Cerro Torre, było słonecznie i (momentami) prawie bezchmurnie.

Read More

Dzienniki patagońskie (4) Euforia najlepiej smakuje na zimno.

Dotarliśmy do miasteczka Villa O’Higgins, czyli do końca legendarnej Carretery Austral. Z tego miejsca nie da się już nigdzie dalej pojechać. Można za to przedostać się do argentyńskiego El Chaltén. To był nasz cel (o tym już niedługo 🙂 ). Zdecydowaliśmy, że zanim rozpoczniemy przeprawę do Argentyny, popłyniemy na wycieczkę pod lodowiec O’Higginsa.  Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo O’Higgins stał się jednym z naszych ulubionych miejsc w Ameryce Południowej.

Read More

Page 2 of 3

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén