Singapur to dziwne miejsce. Nie pasujące do Azji. Do przesady zaplanowane i zaprojektowane. Z mnóstwem zakazów i nakazów, centrów handlowych, drogich hoteli i luksusowych marek. Kiedy byliśmy w Singapurze, nie do końca czuliśmy, że to prawdzie miasto. Mieliśmy poczucie, że jesteśmy ludzikami na perfekcyjnie zrobionej makiecie nowoczesnej, biznesowej dzielnicy. Ład, porządek i harmonia panowały nawet w Chinatown.
Ale Singapur to również miejsce bardzo ciekawe. Bo choć zaprojektowane, to w sposób przemyślany, wyważony i – mając w podświadomości wiele polskich urbanistycznych traum – perfekcyjny. Mimo, że miasto składa się ze stali, szkła i klimatyzacji, są w nim miejsca, którymi można się zachwycić. Dla mnie takim miejscem był park Gardens by the Bay, nad którym górują monumentalne, super-drzewa. Wielkie, pokryte roślinnością konstrukcje są przepięknie podświetlone po zachodzie słońca. Fantazja wśród drapaczy chmur.
- Budynek-kwiat to Muzeum ArtScience
- Superdrzewa w Gardes by the Bay…
- …moje ulubione miejsce w Singapurze.
- Hotel Marina Bay Sands z perspektywy Gardens by the Bay
- Sztuka współczesna. Lekko niepokojąca.
- Mały rower, wielki hotel
- Po co chodzić po sklepach, skoro można pływać łódką?
- Chinatown
- Przed wejściem do świątyni Buddy
- Chinatown
- W świątyni Buddy w Chinatown
- W świątyni Buddy w Chinatown
- W środku świątyni Buddy (której pełna nazwa w wolnym tłumaczeniu na polski to Świątynia Relikwi Zęba Buddy
- Ofiara dla Buddy
- Ogromne ważki w Gardens by the Bay
- Ruchoma instalacja artystyczna na lotnisku w Singapurze
- Rzeźba przy hotelu Fullerton
- Mostek Cavenagh. Nie wchodzić z bydłem i z końmi.
- Waran w ogrodzie botanicznym
- Orchidearium
- Mini-ananas w ogrodzie botanicznym…
- …i roślina-dzban
Comments are closed.