Po kolejnym dniu odpoczynku w Huaraz, wreszcie wyruszamy na trek Santa Cruz. O 5 rano wsiadamy do minibusa do Yungay, gdzie przesiadamy się do kolejnego, nieco bardziej „rozklekotanego”, który zawiezie nas do wioski Vaqueria – początku treku. Z Yungay mamy do pokonania 60km – niby niedużo, ale droga jest gruntowa, dziurawa i pełna serpentyn.
Miesiąc: listopad 2016
Planując podróż po Peru, kluczowym przystankiem, chyba najbardziej przeze mnie oczekiwanym, były Kordyliery, a w zasadzie Kordyliera Biała. Jadąc z Ekwadoru, był to też jeden z naszych pierwszych przystanków w Peru – po rozczarowującym Chiclayo i niezłym Trujillo (Chan Chan polecamy).
Oprócz kolonialnej zabudowy, polubiliśmy też te bardziej współczesne akcenty miasta…
Cuenca była naszym ostatnim przystankiem w Ekwadorze. Miasto urzekło nas swoją piękną kolonialną architekturą, spokojem, łagodnym klimatem i pyszną kawą w Cafe Nuncallacta.
Stęskniłam się za rowerem i na szczęście udało mi się namówić Mariusza na rowerową wycieczkę na Chimborazo. Wypad miał charakter zorganizowany, jak również downhillowy, choć był też element pieszy. Trafiliśmy na złą pogodę – padał deszcz i śnieg, ale daliśmy radę 😉 . Poniżej nasz foto-relacja.
Wracamy z Galapagos na kontynent i po krótkim przystanku w Quito jedziemy do Latacungi – bazy wypadowej do kolejnego treku. Chcemy przejść tzw pętlę Quilotoa, kilkudniowy trek przez Andy, który można zacząć lub skończyć na pięknej lagunie Quilotoa – zlokalizowanej w kalderze wulkanu i powstałej w konsekwencji jego erupcji około 800 lat temu.
Nasz ostatni przystanek na Galapagos to Puerto Baquerizo Moreno na wyspie San Cristobal – administracyjna stolica wysp (tą turystyczną jest zdecydowanie Puerto Ayora). Miasteczko jest nieco senne, idąc przez Malecon, czyli promenadę wzdłuż oceanu, o wiele częściej spotyka się lwy morskie niż ludzi…
Przypłynęliśmy do Puerto Villamil na wyspie Isabela – największej w archipelagu Galapagos (100km długości) i mającej w swoim obrębie sześć wulkanów (pięć z nich jest aktywnych). Na Isabeli nie ma w ogóle asfaltowych dróg (tylko kawałek wybetonowanej alei z portu do miasta); nie ma tez zbyt wielu ludzi, także znów jest klimacik…