Po pięciu miesiącach opuściliśmy Amerykę Południową. Dość dokładnie zwiedziliśmy Ekwador, Peru, Boliwię, Chile i Argentynę. Na chwilę „skoczyliśmy” też do Urugwaju i Brazylii. Przyjechaliśmy bez żadnych oczekiwań i z bardzo ramowym planem. Ameryka Południowa często nas zachwycała, czasami zaskakiwała, bardzo rzadko rozczarowywała.
Tag: Ekwador Page 1 of 2
Oprócz kolonialnej zabudowy, polubiliśmy też te bardziej współczesne akcenty miasta…
Cuenca była naszym ostatnim przystankiem w Ekwadorze. Miasto urzekło nas swoją piękną kolonialną architekturą, spokojem, łagodnym klimatem i pyszną kawą w Cafe Nuncallacta.
Stęskniłam się za rowerem i na szczęście udało mi się namówić Mariusza na rowerową wycieczkę na Chimborazo. Wypad miał charakter zorganizowany, jak również downhillowy, choć był też element pieszy. Trafiliśmy na złą pogodę – padał deszcz i śnieg, ale daliśmy radę 😉 . Poniżej nasz foto-relacja.
Wracamy z Galapagos na kontynent i po krótkim przystanku w Quito jedziemy do Latacungi – bazy wypadowej do kolejnego treku. Chcemy przejść tzw pętlę Quilotoa, kilkudniowy trek przez Andy, który można zacząć lub skończyć na pięknej lagunie Quilotoa – zlokalizowanej w kalderze wulkanu i powstałej w konsekwencji jego erupcji około 800 lat temu.
Nasz ostatni przystanek na Galapagos to Puerto Baquerizo Moreno na wyspie San Cristobal – administracyjna stolica wysp (tą turystyczną jest zdecydowanie Puerto Ayora). Miasteczko jest nieco senne, idąc przez Malecon, czyli promenadę wzdłuż oceanu, o wiele częściej spotyka się lwy morskie niż ludzi…
Przypłynęliśmy do Puerto Villamil na wyspie Isabela – największej w archipelagu Galapagos (100km długości) i mającej w swoim obrębie sześć wulkanów (pięć z nich jest aktywnych). Na Isabeli nie ma w ogóle asfaltowych dróg (tylko kawałek wybetonowanej alei z portu do miasta); nie ma tez zbyt wielu ludzi, także znów jest klimacik…
Nareszcie! Lecimy na Galapagos! Nie mogłam się doczekać tego momentu… Na lotnisku w Quito przed standardową kontrolą bezpieczeństwa i nadaniem plecaków musimy kupić wizę na Galapagos i przejść dodatkową kontrolę dużego bagażu – na wyspy nie można wwozić owoców, nasion, orzechów i wielu innych produktów pochodzenia organicznego. Chodzi o to, żeby nie zaburzać ekosystemów wysp – obce rośliny i zwierzęta są potencjalnym zagrożeniem dla endemicznych gatunków.
Po kilku dniach w Quito i Otavalo jedziemy do Mindo, które w linii prostej jest oddalone od stolicy Ekwadoru o jedyne 40km (drogą to już jednak prawie 100km). Już sama jazda do Mindo jest wielką frajda – kilkanaście kilometrów za Quito krajobraz zaczyna się zmieniać.
Mitad del Mundo, czyli środek świata, lub po prostu równik 🙂 , znajduje się w północnej części Quito (można dojechać autobusem miejskim), tuż obok doniosłej bryły wulkanu Pululahua. Mitad del Mundo to nic innego jak wielki monument i linia, która wyznacza równik.