Dzień 5. Park Narodowy Uluru – Kata Tjuta
Plan był prosty, choć ambitny: wstać wcześnie rano, spakować Mruczka i pojechać do parku na wschód słońca. Egzekucja tegoż planu okazała się nad wyraz trudna, bo kiedy o 5:30 zadzwonił budzik, było koszmarnie zimno. Zamiast wyjść ze śpiworów, jeszcze głębiej w nie wpełzliśmy i udawaliśmy, że czas nie mija. Zebraliśmy się dopiero po szóstej i kiedy skończyliśmy pakować namiot, to wiedzieliśmy, że na wschód słońca już nie mamy szans.