Stęskniłam się za rowerem i na szczęście udało mi się namówić Mariusza na rowerową wycieczkę na Chimborazo. Wypad miał charakter zorganizowany, jak również downhillowy, choć był też element pieszy. Trafiliśmy na złą pogodę – padał deszcz i śnieg, ale daliśmy radę 😉 . Poniżej nasz foto-relacja.
- Po drodze na Chimborazo przejeżdżamy przez osadę rdzennych mieszkańców…
- …w której życie toczy się własnym tempem…
- …mijamy też farmę byków (akurat wyszły z kadru 😉 )…
- …i odpoczywające przy drodze lamy.
- Przy wjeździe do parku narodowego Chimborazo pogoda jest akceptowalna, ale nie wróży nic dobrego…
- Drogę do pierwszego schroniska na Chimborazo umila nam widok wikuni
- Gdy dojeżdżamy do schroniska Carrel zaczyna padać deszcz…
- …który po chwili zamienia się w śnieg (nie ma to jak wakacje blisko równika 🙂 )…
- …przeczekujemy opady w schronisku, pijąc herbatę z koki, i ruszamy pieszo w górę…
- …kierując się do schroniska Edwarda Whympera (5000 m.n.p.m.)…
- …które mijamy i idziemy dalej…
- …podziwając księżycowe widoki…
- …
- …
- …aż docieramy do celu naszego mini-treku, czyli na 51000 m.n.p.m. …
- …nad którym góruje, spowity mgłą, potężny masyw Chimborazo…
- Wreszcie zaczynamy downhill na rowerach – na robienie zdjęć zrobiło się zbyt zimno i mokro
- …u stóp Chimborazo…
- …tuż przed końcem wycieczki napotykamę farmę z alpakami.
Natalia
Piękne zdjęcia:) Udanego wypoczynku i samych pozytywnych przygód. Pozdrowienia z Gdańska!
Gosia
Dzięki! My rowniez pozdrawiamy – ze slonecznego Peru!